Wiem, wiem większość z nas ma już dość zimy i wygląda pierwszych oznak wiosny. A ja dziś przychodzę z zimą, ale dla mnie bardzo wyjątkową bo nadmorską zimą.
Zrealizowałam jedno z moich marzeń, nigdy nie byłam zimą nad morzem. Wyjazd zaplanowaliśmy w grudniu, po drodze powaliła mnie grypa na bite dwa tygodnie. Nasza podróż zawisła na włosku, ale się udało. I tak na początku lutego wylądowaliśmy na kaszubskiej plaży w Dębkach.
Pogoda była cudnie mroźna ale bez wietrzna, codzienne spacery po plaży przykrytej śniegiem. Coś cudownego : ) Wysiłek marszu, świeże powietrze, piękne widoki i szum fal. Kocham Bałtyk zimą. Zero gwaru, tłoku. W sezonie osada tętni życiem dla turystów, a teraz cisza, cisza....
Kilka ujęć mojego spełnionego marzenia.
Na nadmorski spacer po raz pierwszy tej zimy założyłam czapkę.
Zamiast bursztynów, lodowe kryształy.
Kutry czekają na swój czas.
Uwielbiam haft kaszubski i smakołyki tutejszej kuchni.
Udało mi się też posłuchać miejscowej gwary.
Nasz pobyt w Dębkach był połączony z rekolekcjami, także było coś dla ciała i coś dla ducha.
Wzmocnieni i zresetowani wracamy do ziemskiej rzeczywistości.
Dziękuję za odwiedziny i życzenia powrotu do zdrowia.
Lala z poprzedniego posta została poddana testom przytulania. Kochana czterolatka nazwała ją babcią z dużą głową i za dużym brzuszkiem, spodobało się, że można zdejmować ubranko. Spytała też dlaczego babcia nie ma nosa i buzi.
Lubię obserwować jak dzieci bawią się uszytymi przeze mnie zabawkami, potrafią być bardzo twórcze i podsuwać nowe pomysły.
: )