Nie jestem domatorką, lubię podróże, wakacyjne zwiedzanie, delektowanie się nowymi widokami, smakami i zapachami. Lubię też wracać w miejsca ciekawe i budzące wspomnienia w sercu (Kraków, Kazimierz Dolny, Tylmanowa, Krościenko...)
W tym roku niestety musieliśmy dokonać wyboru i postanowiliśmy fundusze wakacyjne przeznaczyć na generalny remont kuchni. Satysfakcja ogromna, bo oprócz elektryki wszystko zrobiliśmy z mężem sami. Szafki odmalowałam farbami kredowymi i zawoskowałam, efekt bardzo ciekawy.
Dzięki nowej kuchni mamy nowe doznania widokowe, odbywamy podróże kulinarne testując kuchenkę indukcyjną i piekarnik z termoobiegiem.
Teraz trochę zdjęć. Kuchnia w brązach przed remontem, w bieli po. :)
Dzięki firankom od Ani widok okienny też odnowiony.
I jeszcze w świetle lamp
Dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Kawał dobrej roboty- cieszcie się! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZnakomicie! Fantastycznie! No, możecie być z siebie dumni.
OdpowiedzUsuńAle ładnie, bardzo podoba mi się mieszkanie w bieli, ale niestety inni domownicy są na nie :)
OdpowiedzUsuńRewelacja! Niesamowita metamorfoza!
OdpowiedzUsuńAleż się napracowaliście!
Super metamorfoza :) Kochana tylko tak się zastanawiam czy bezpiecznie nie byłoby czymś zasłonić ściany przy kuchence. Np. panelem z IKEA.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karola
Zmiana bardzo na korzysc...ladnie, jasno. przyjemnie popatrzec...
OdpowiedzUsuńnieraz trzeba z czegos zrezygnowac na rzecz innych przyjemnosci - mnostwo praccy wlozyliscie - ale efekt jest boski - ja z mezem rowniez wszystko sami robimy lacznie z elektryka - choc fachowcem moj pan nie jest wtej dziedzinie ale zawsze wszystko sprawnie idzie - buziaki sle marii
OdpowiedzUsuńpiękna przemiana :)
OdpowiedzUsuńPracusie z Was!
pozdrawiam cieplutko
Piekna metamorfoza. Biala farba jest magiczna ;-). Milego gotowania i jedzenia w nowej kuchni!
OdpowiedzUsuńKuchnia teraz pięknie wygląda. Też odkładaliśmy pieniądze na remont ale łazienki. I tak byłoby za mało, więc wyjechaliśmy za oszczędzoną sumę, na wakacje :) Byliśmy w Ojcowskim Parku Narodowym, Krakowie, Wieliczce, Wadowicach i okolicach :)
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam i mój blog też już zakurzony... Terapia synka za dużo pożera energii i czasu. Ale on jest teraz najważniejszy. Pozdrawiam Cię "Mysiu" serdecznie.
Niesamowita przemiana, uwielbiam białe kuchnie, piękna jest, a białe cegiełki nadają fajny klimacik :)
OdpowiedzUsuńAle zmiana! Widze tez lawendowe dodatki:)) Serdecznosci:)
OdpowiedzUsuńMysia, kuchnia wygląda rewelacyjnie! Ale robotę wykonaliście, gratulacje! ... no i Twoje prace jak fajnie wyeksponowane
OdpowiedzUsuńczekam na post o krzesłach :-)
i jak najwięcej smacznych podróży życzę !
jak to jest, ze ta biel zawsze nadaje wnętrzu uroku, piękna zmiana ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki!
W bieli zdecydowanie lepiej! Bardzo fajny efekt!
OdpowiedzUsuńAleż efekt !
OdpowiedzUsuńLubię odmiany, ale jakoś trudno mi się do nich zabrać.. dlatego podziwiam !
Przede wszystkim duma mnie rozpiera na widok tych firaneczek w tak pięknym otoczeniu :))) Bardzo się cieszę choć troszkę przyczyniłam się do nowego wizerunku Waszej kuchni :) Jest pięknie. Ja bym wprowadziła jeszcze mocne, kolorowe akcenty :)
OdpowiedzUsuńW naszych planach jest zabawa kolorami. Obecnie króluje lawenda. A firaneczki są cudne, spełniłaś moje marzenie. :)
UsuńKuchnia prezentuje się ślicznie, zupełnie inaczej, nowocześnie i elegancko, a firaneczki boskie!
OdpowiedzUsuńI macie j taka ogromną
pozdrawiam
Wspaniała zmiana. Kuchnia wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńAleż fantastyczna metamorfoza! Cegiełka moja ukochana. Przytulnie, cieplutko, super.
OdpowiedzUsuńWyjazd do Czaczu- moje marzenie. Ale mam daleko...:)