Chodziła dziewczynka za mamą i prosiła , uszyj mi sowę.
Mamusia mówiła tak, tak i nic nie szyła.
Pewnego dnia dziewczynka przyszła do mamy z wydrukiem sowy i powiedziała taką chcę.
Mama mówi ok i idzie gotować obiad.
Dziewczynka wpada do magazynu mamusi i wyciąga " trumienne" materiały (to takie co to żal pociąć takie ładne).
Mama ruszyła na ratunek "trumiennych", i ocaliła co nieco.
Wybrały tkaninki, rozrysowały schemacik i powstało cudeńko.
Dwie sówki poleciały do innych domków.
Miłego tygodnia, u nas ferie zimowe, zima za oknem więc wszystko na miejscu Pa :)
Jakie słodziutkie :))) Czemu ta mama tak długo zwlekała?! :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się skojarzyło, ze takie słodkie. Fajnie je zrobiłas. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJedna sówka przyleciała do mojego synka. Z miejsca ją pokochał. Jest słodka, milusia i pięknie wykonana. Jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńCudności mamusine!Zapraszam do siebie po wyróżnienie
OdpowiedzUsuńSówki sa przesympatyczne, takie do tulenia w samochodzie, na wycieczce, do snu itd. Super! dobrze, że mamusia jednak uległa :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Super sówki ;D
OdpowiedzUsuńsuper poduchy!
OdpowiedzUsuńBardzo słodkie wszystkie sówki :)Nie wiedziałabym , którą wybrać :)
OdpowiedzUsuń